czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział IV

Od początku profesor Snape zdawał się być nieprzyjemny. Pierwsze wrażenie jest podobno najważniejsze, a ja nie wypadłam zbyt dobrze. Wszyscy mnie przed nim ostrzegali, jednak ja nie chciałam oceniać go po pozorach. Trzeba przyznać, że jego mroczny wygląd wzbudzał nieprzyjemną aurę, którą potęgował specyficzny zapach i mrok panujący w lochach. Ostatnio z dnia na dzień zadał nam wypracowanie na dwie rolki pergaminu o właściwościach asfodelusa. Żaden Gryfon uczęszczający do ostatniej klasy nie pojawił się w ten dzień na kolacji. Rozproszyliśmy się po całym zamku, jedni byli w bibliotece, inni w pokoju wspólnym i tworzyliśmy niesamowicie zajmujące wywody poświęcone asfodelusowi. Na całe szczęście Ophelia udzielała mi wskazówek, odwdzięczając się tym samym za pomoc w obronie przed czarną magią.

Listopadowe dni były ponure, a wieczory długie. Wszyscy oczekiwali pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego z niecierpliwością. Uczniowie podzielili się na zwolenników Cedrica, było ich zdecydowanie więcej niż zwolenników drugiego reprezentanta Hogwartu - Harry'ego. Ci pierwsi przygotowali kilka tuzinów plakietek, które głosiły obrażające hasła w stronę Pottera. Pewnego ranka, kiedy zeszłam do Wielkiej Sali na śniadanie, w przejściu zaczepiła mnie grupka Puchonów.
-Nie masz jeszcze plakietki? Kibicuj Cedrikowi! - zachęcał wysoki blondyn i wręczył mi plakietkę z napisem "Potter cuchnie".
-Jasne, mogę wziąć jeszcze kilka dla moich znajomych? - zapytałam niewinnie, a oni podarowali mi dodatkowo pięć przypinek. Podeszłam do stolika Gryfonów, ułożyłam je wszystkie obok siebie. Miałam plan, który pragnęłam zrealizować - rzuciłam na nie zaklęcie zwiększenia ilości, a chwilę później machałam jak szalona różdżką zmieniając napisy.
-Ty to masz pomysły - skomentowała Siobhan patrząc na mnie z niedowierzaniem.
-To nie jest wina tego nieszczęśnika Pottera. Jestem tego pewna. Sama widziałaś Weasleyów, linia wieku spisywała się znakomicie - naszej rozmowie zaczęli przysłuchiwać się inni Gryfoni. - Według mnie ktoś tutaj miesza. Potter nie jest przecież zwykłym uczniem, kłopoty wiszą w powietrzu. Chcecie? - zapytałam wyciągając w kierunku Felicii gotową plakietkę i szczerząc się od ucha do ucha. - Ten cały pomysł z odznakami jest tak dziecinny, to tak jakby Diggory bał się konkurencji. Szkoda mi Harry'ego. Praktycznie wszyscy spiskują za jego plecami.
-Te przypinki to oczywiście pomysł Ślizgonów- oznajmiła Angelina Johnson przypinając sobie odznakę.
Powielałam plakietki jeszcze kilka razy, sama przyczepiłam sobie do szaty jedną z nich. Główny napis brzmiał: "Kibicuję komu chcę", po chwili jednak znikał, a na jego miejsce litery układały się w "Potter pachnie cynamonem". Miałam również wersję z wanilią, lawendą, imbirem, pomarańczą i goździkami. Jadłam właśnie omlet z syropem klonowym i obserwowałam jak ludzie przypinają do swoich szat sabotowane plakietki.
-Nieźle kombinujesz - usłyszałam komplement od jednego z rudych bliźniaków.
-Prawie tak dobrze jak my - dodał drugi i mrugnął do mnie porozumiewawczo, a ja zaśmiałam się pod nosem. Mnóstwo młodszych uczniów również podchodziło do nas, by zdobyć odznakę promującą Harry'ego.
-Hermiona! Parvati! - zawołała Katie Bell. Dziewczyny uśmiechnęły się na widok plakietek
-Świetny pomysł - skomentowała blondynka, przypinając sobie wersję z pomarańczą.
-To był pomysł Rose - odpadła Katie, a ja pomachałam do dziewczyn.

Po skończonych lekcjach wszyscy ruszyli do Hogsmeade. Czekałam na Olivera przy fontannie na dziedzińcu. Oczywiście nie mógł odpuścić treningu, dlatego wyszliśmy jako jedni z ostatnich. Szliśmy już tak dłuższą chwilę, wybrukowaną ścieżką. Owinęłam się szczelnie szalem, jednak mimo to było mi okropnie zimno.
-Dlaczego teleportacja jest tutaj zabroniona - powiedziałam szczękając zębami.
-W twojej poprzedniej szkole można było używać teleportacji?
-W Beauxbatons można było się teleportować praktycznie wszędzie, oprócz pokojów zajmowanych przez nauczycieli - odparłam przyciskając rękami płaszcz do ciała. - Daleko jeszcze?
-Nie - Wood zaprzeczył ruchem głowy - pięć minut i będziemy na miejscu.
Wioska była naprawdę niewielka, wydawać by się mogło, że uczniowie Hogwartu rozniosą ją w drobny mak. Jednak solidne, kamienne mury odpierały wszelakie ataki z zewnątrz. Za moją namową, weszliśmy do Miodowego Królestwa. Od razu udałam się do działu z wyrobami czekoladowymi. Oglądaliśmy tam czekoladowe znicze, imitujące piłki do quidditcha. Zakupiłam jednak tylko kilka nadziewanych pralinek, po czym wyszliśmy z zatłoczonego sklepu. Zaczęło właśnie padać, kiedy usiedliśmy przy jednym z ostatnich wolnych stolików w pubie Pod Trzema Miotłami. Na całe szczęście nasze miejsce znajdowało się blisko kominka, tak że jego ciepło ogrzewało moje plecy. Chwilę później, kiedy dostaliśmy już nasze kremowe piwa, było mi tak gorąco, że zdjęłam płaszcz i szal.
-Kiedy następny mecz? - zapytałam.
-W drugą sobotę grudnia - odparł Oliver - to będzie ciężki pojedynek ze Slytherinem.
-Moja poprzednia szkoła nie propagowała sportu, nie mieliśmy szkolnych rozgrywek quidditcha.
Wood popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Upiłam łyk piwa i rozejrzałam się dookoła. W najciemniejszym kącie pubu zauważyłam mojego ojca. - Super - skomentowałam szeptem.
-Co jest?
-Tam jest mój ojciec - mruknęłam niechętnie. - To jego oko widzi wszystko.
-Przecież nie robimy nic złego. Siedzimy i pijemy piwo kremowe - uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. - No, chyba że się mnie wstydzisz - dałam mu kuksańca w bok za to stwierdzenie i rzuciłam mu karcące spojrzenie.
-Lepiej powiedz czym chcesz się zajmować po szkole?
-Tak trudno odgadnąć? - zapytał z uśmiechem.
-No tak, quidditch. Przewidywalny jesteś - odpowiedziałam.
-Ty niby nie jesteś? - zapytał. - Wiadomo, że będziesz się nadal uczyć, żeby zostać aurorem.
Westchnęłam i wypiłam łapczywie końcówkę mojego trunku.
-Nie jestem do końca tego pewna.
-Masz do tego predyspozycje, jak nikt inny. Cała klasa powinna się od ciebie uczyć. O! Zaczerwieniłaś się - zauważył Oliver, a ja dotknęłam swoich rozpalonych policzków. - A więc to tak reagujesz na komplementy?
-Mam wypieki, bo siedzimy blisko kominka. Gorąco tu - odparłam obruszona zaplatając ręce na piersiach. - Ale komplementy są miłe, dziękuję.

Przestało padać i powoli robiło się ciemno, pub pustoszał, dlatego postanowiliśmy wracać. Cały czas czułam na sobie wzrok ojca. Kiedy znajdowaliśmy się już na Wielkich Schodach, podziękowałam Oliverowi za mile spędzony wieczór i wtedy to on się zarumienił.


No i mamy czwóreczkę. Muszę się sprężyć z tą fabułą, ale póki co, nie mogę się oprzeć i ją rozwlekam... Uwielbiam tą szkołę, dlatego im dłużej moi bohaterowie są w jej murach, tym lepiej dla nich :)
A teraz idę spać, dobranoc ;]

15 komentarzy:

  1. Jeszcze nie przeczytałam całego, ale mogę powiedzieć, że jest naprawdę super! Podoba mi sie jak piszesz. Jestes taka szczegółowa i w ogóle. Świetnie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://drive-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne opowiadanie *-* nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. A do tego tematyka <3 Hogwart i te sprawy :)

    hello-i-am-yoona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku pisz częsciej jest super takie opowiadania lubie :O pierwszy raz mi się to spodobało. Cudo :3 i o Hogwarcie *o*
    Pozdrawiam
    swiatwiolusi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu świetne! Podoba mi się fakt, że zagłębiasz się w szczegóły. Dodatkowo bardzo lubię HP, więc przyjemnie mi się to czyta. :)) Czekam na kolejny rozdział.
    Póki co zapraszam do mnie na rozdział II :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej zajebi*te :D jestem ogromną fanką Harre'go :D wciągające :D czekam na więcej i obserwuje :D
    http://wampirkowy-skarbiec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Muszę powrócić do prologu i zacząć śledzić całą historię :)
    Illuzjonistka.
    http://this-life-is-not-for-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Historia super, styl pisania dobry :)
    Wszystko ładnie skleja się w spójną całość :)
    Życzę WENY i czekam na nexta :)

    mlwdragon.blogspot.com
    historiaadam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku! Twoje opisy są cudowne! Rzadko, ale to na prawdę rzadko, zdarza mi się spotkać na blogu z opowiadaniem takie dokładne i po prostu cudowne opisy! Czyta się je gładko, na dodatek tyle precyzji w nich zachowujesz, co w ogóle już cię wyróżnia spośród pozostałych "autorów blogowych". Mogę tylko doczepić się do braku akapitów, które jednak dużo znaczą. ;)

    Zaczęła czytać mojego bloga, na którym pojawił się nowy rozdział. W sumie, to chyba dwóch nie zdążyła przeczytać. :) Pomyślałam, że może chciał abyś jeszcze raz wpaść? Bardzo bym się ucieszyła. ;)
    http://walka-o-wolnosc-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, cudnie napisane, miło się czytało :)
    Życzę Ci powodzenia w pisaniu następnego rozdziału x
    http://jules17life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział! Taki ciekawy, interesujący... po prostu idealny! :)
    Rosemary to jednak niezła dowcipnisia. Ten pomysł z plakietkami: "Potter pachnie cynamonem, imbirem, goździkami itd." był po prostu genialny. Rosemary zyskała nawet aprobatę największych szkolnych urwisów - Gaeogre'a i Freda Weasleyów, a to już dużo znaczy. :)
    Bardzo podoba mi się przyjaźń (a może coś więcej) pomiędzy Rosemary i Oliverem Wood'em. Podobało mi się, jak rozmawiali o własnej przyszłości... Oliver jest już pewien, co chce dalej robić, a Rosemary dalej się waha... Poza tym ten jej ojciec! Co on sobie wyobraża? Śledzi ją, czy co? :) Bardzo współczuję Rose...
    Haha. I najlepsze było ostatnie stwierdzenie: "i wtedy to on się zarumienił". :) Uśmiałam się do łez.
    Jesteś wspaniała po prostu. Masz wielki talent pisarski, jak mało kto. Tak trzymaj! Czekam z niecierpliwością na next.
    W dalszym ciągu proszę Cię, żebyś mnie informowała o nowych rozdziałach. Powodzenia! :*
    Evenstar
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedno z najlepszych opowiadań, na jakie trafiłam w ostatnim czasie. Świetny pomysł, a także opisy o których wspominali już inni czytelnicy powyżej. Zazwyczaj jest tak, że nie chcę mi się czytać opowiadań, ale ty to zmieniłaś. "Trzeba przyznać, że jego mroczny wygląd wzbudzał nieprzyjemną aurę, którą potęgował specyficzny zapach i mrok panujący w lochach." Hmm, szkoda tylko że zapomniałaś dodać fragment o niepielęgnowanych włosach :d Proszę cię o informowaniu mnie o dalszych rozdziałach ;)

    http://messedupworldxoxo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Super.
    Nie wiem jak inaczej określić. Bardzo mi się podoba to co i jak piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  13. Coraz bardziej lubię Twoją główną bohaterkę. Bardzo spodobał mi się ten pomysł z plakietkami ;)
    Na początku wdarł się maleńki błąd: "Ostatnio z dnia na dzień zadał nam wypracowanie na dwie rolki pergaminu...". Powinno być albo "Ostatnio zadał nam wypracowanie" albo "Z dnia na dzień zadawał nam wypracowania" ;)
    Co do fabuły to nie ma się co spieszyć, więc nie martw się. Lepiej, żeby akcja się powoli rozkręcała, niż wszystkie najlepsze zwroty miałyby się zdarzyć w jednym rozdziale.

    Podoba mi się coraz bardziej, dlatego dodaję do obs i zabieram się za V rozdział.

    Pozdrawiam.
    .~ Thalia ~.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny pomysł z tymi plakietkami ich zmianą ;) Widać, że nasza bohaterka jest dużo bardziej wyrozumiała i pomysłowa od reszty uczniów. Cieszę się, że stanęła w obronie Harry'ego. Między Olivierem i Rose coś się święci. Byłoby naprawdę super, gdyby byli razem, pasują do siebie ;) Jestem nadal ciekawa czy to prawdziwy Moody czy oszust i czy Rose o tym wie?

    OdpowiedzUsuń